Jan Ciepiela – Fundacja „Zostań Mistrzem”
Społecznik, biznesman czy lekkoatleta? Medalista Mistrzostw Europy, Prezes Fundacji „Zostań Mistrzem”, Redaktor naczelny magazynu Sport & Business 360, z którym od niedawna współpracujemy. Wszystkie te słowa opisują Jana Ciepielę, z którym mieliśmy okazję porozmawiać.
Paweł Żyliński, Redaktor Naczelny Sponsoring Sport.pl: W opisie wywiadu z Tobą prezentujemy Ciebie jako osobę wielu talentów i ról. Jak sam siebie postrzegasz?
Jan Ciepiela, Prezes Fundacji Zostań Mistrzem: Postrzegam siebie dość prosto. Robię to co muszę, aby dany projekt miał szanse zaistnieć i być na profesjonalnym poziomie. Nie wiem czy można to zaliczyć pod talent, natomiast moimi największymi atutami jest łatwość dostosowywania się do danej sytuacji oraz uczenia się nowych rzeczy często z odrębnych dziedzin, łączenia ich z sobą, odnajdywanie tego co jest naprawdę istotne i wdrażanie ich. To lubię i w dużym stopniu sprawa mi to ogromną przyjemność. Nie ważne czy jest to marketing, PR, produkcja sprzętu sportowego, systemy CRMowe czy logistyka związana z wydawaniem czasopism.
Obecnie jesteś zaangażowany w wiele projektów związanych ze sportem, pierwsza była lekkoatletyka i jej czynne uprawianie. Jak trafiłeś na bieżnię?
Pamiętam, że pierwszym motywatorem była chęć zaimponowania dziewczynie, która chwaliła się wynikami w testach sprawnościowych do szkoły sportowej. Od zawsze chciałem być koszykarzem jak Michael Jordan natomiast byłem za młody na trenowanie w sekcji okolicznych klubów. W szkole sportowej, do której się dostałem były tylko dwa profile – lekkoatletyka oraz piłka ręczna. Moja mama wbrew mojej prośbie zapisała mnie do klasy o profilu lekkoatletyczny. Dość szybko zacząłem wyróżniać się szybkościowo na tle rówieśników. Myślę, że szybkie sukcesy w bieganiu poskutkowały tym, że zrezygnowałem z koszykówki i zostałem lekkoatletą.
Pochodzisz z Śląska, skąd na pewno nie było łatwo trafić na szczyt, Ty osiągałeś spore sukcesy. Jak wiele problemów spotykało Cię podczas kariery sportowej?
Na śląsku tylko się urodziłem. Z Chorzowa pochodzi cała rodzina ze strony matki, natomiast od razu rodzice przeprowadzili się najpierw do Olkusza a później do Krakowa, skąd pochodził mój ojciec. Lekkoatletyka jest o tyle pięknym sportem ze z dnia na dzień można trafić na „szczyt”, nie ważne skąd się jest. Trzeba tylko dobrze pobiec na okolicznych zawodach. Znam mnóstwo takich przypadków, talentów natomiast ze mną było inaczej. Muszę przyznać, że nie mam na co narzekać jeśli chodzi o przebieg kariery niezawodowej (tj. do juniora starszego). Byłem bardzo dobrze kierowany przez trenerkę Ewę Ślusarczyk i trenera Lecha Salamonowicza, którzy wychowali m.in. Marcina Urbasia oraz wielu innych mistrzów Europy i Polski. Jedynym ówczesnym wydatkiem w skali roku były koszt dwóch wyjazdów na obóz treningowy. Na szczęście mogłem zawsze liczyć na rodziców. Paradoksalnie największe problemy miałem będąc już zawodowcem (kat. młodzieżowiec, senior). Będąc młodym zawodnikiem byłem przekonany, że na takim poziomie zarządzanie sportowcem jest na najwyższym poziomie a okazało się, że poza licznymi obozami oraz ogólnym zapleczem sportowym nie ma nikogo kto mógłby młodemu zawodnikowi wskazać strategie kariery, nie mówiąc już o przygotowaniu do tego co robić po jej zakończeniu. Zawodnicy są pozostawieni sami sobie i w wielu przypadkach muszą podejmować decyzję o których nie mają zielonego pojęcia. Są to często kluczowe decyzje zmieniające przyszłość o 180 stopni. Nie chcę się szczegółowo rozwodzić nad nimi, ponieważ jest to temat rzeka. W moim przypadku w końcowym rozrachunku wyszło bardzo dobrze. Dzięki temu powstała firma, fundacja i chęć dawania młodszym kolegą tego na co ja nie mogłem liczyć – głosu rozsądku wynikającego z doświadczenia.
To właśnie liczne problemy spowodowały, że postanowiłeś zmieniać oblicze sportu wokół siebie?
Tak. Problemy pokazały, że wiele osób które powinno wiedzieć dane rzeczy po prostu nie miały o tym pojęcia. Póki są medale i sukcesy nie zwraca się uwagi na to co nie działa lub na to co może pójść nie tak. Potwornie frustrował mnie fakt, że poświęcam czemuś 100% zaangażowania kosztem studiów, pracy a w końcowym rozrachunku jestem zależny od osób które nie wiedzą co robić ze sportowcem, przez co często zamiast pomagać szkodzą.
Jak sądzisz, co jest głównym zmartwieniem naszego sportu?
Większość osób twierdzi, że pieniądze. Ja natomiast uważam, że pieniędzy jest w polskim sporcie wystarczająco lub nawet za dużo. Są one po prostu źle wydawane i marnowane. W mojej ocenie osoby zarządzające polskimi klubami nie przestawiły swojego sposobu myślenia sprzed 1989 na nowe realia. Klub sportowy to przedsiębiorstwo, które musi się mierzyć z problemami takimi jak optymalizacja kosztów, pozyskiwanie klientów czy tworzenie długofalowej wizji rozwoju. W 90% polskimi klubami zarządzają osoby będące wcześniej sportowcami, najczęściej po AWF-ie. Nikt z nich nigdy nie musiał prowadzić własnej działalności gospodarczej ani w takiej pracować. Nic dziwnego, że nie wiedzą jakie są realia i potrzeby. Nie są świadomi tego jak nawet powinna wyglądać skuteczna komunikacja miedzy firmą (klubem sportowym), a klientem (sponsorem, kibicem). Powiem więcej, uważam że zarządzanie klubem jest jeszcze trudniejsze niż zwykłą firmą, ponieważ trzeba jeszcze myśleć o sukcesach sportowych a nie tylko ekonomicznych. Takie braki powodują że mało który klub, związek sportowy czy manager wie jakie są możliwości rozwoju. Bez dotacji z MSiT większość polskich klubów przestałoby istnieć a sportowcy trenować. Kluby powinny być w stanie same się utrzymać dzięki dywersyfikacji źródeł przychodu.
Pierwszą organizację jaką założyłeś była Fundacja „Zostań Mistrzem”, jak do tego doszło?
Widząc jaka jest sytuacja w Seniorskiej Kadrze Narodowej postanowiłem z niej się wypisać i samemu decydować o swoim losie. Anna Fuk -moja ciocia, zabrała mnie wtedy do znajomego prawnika, który powiedział, że biorąc pod uwagę moją wizję najodpowiedniejszą forma do rozwoju będzie fundacja, tak też się stało.
Najbardziej znanym projektem fundacji był cykl „Trening z Gwiazdą”. Proszę opowiedz więcej o tym projekcie? Warto też wspomnieć o Magdalenie Małochleb – Miss Małopolski 2014, Rafale Soniku, Janku Meli czy Marcinie Urbasiu. Oni wszyscy brali udział we wspomnianej akcji fundacji.
Tak, byli oni naszymi „gwiazdami”, natomiast Madzia Małochleb do tego stopnia zaangażowała się w projekt i pomoc dzieciakom, że została ambasadorką „Treningu z gwiazdą”. Projekt powstał bardzo spontanicznie, wynikał on z chęci pomocy w szukaniu sponsorów dla międzyszkolnego konkursu skoku wzwyż w mojej byłej szkole w której nauczała moja pierwsza trenerka. Zdefiniowałem jak event powinien wyglądać, aby być atrakcyjnym dla sponsorów i mediów. „Trening z gwiazdą” połączony z Mistrzostwami szkoły skoku wzwyż okazał się sukcesem, a kolejny postanowiłem zorganizować już miesiąc później z rajdowcem Rafałem Sonikiem. W dużym skrócie niektórym sponsorom musiałem odmawiać, na treningu miała być zrealizowana relacja na żywo w „Dzień Dobry TVN”, a na treningu pojawiło się aż 600 dzieci – niektóre uciekały na wagary z okolicznych szkół. Zabawne, że z czegoś tak błahego powstał ogólnopolski event, którym były zainteresowane największe firmy.
W jakie jeszcze projekty zaangażowana była fundacja?
Największym był wspomniany TZG oraz obecny magazyn Sport&Business 360, natomiast było wiele mniejszych jednorazowych akcji o których nie sposób wszystkich wymienić. Często była to pomoc innym osobą, instytucją organizujących własne projekty.
Kolejny projektem fundacji jest magazyn – Sport & Business 360, skąd pomysł na jego powstanie?
Śmieje się, że z własnego lenistwa. Po sukcesie TZG dostawałem liczne maile z prośbą o pomoc w doradztwie lub pozyskaniu finansowania. Nie mając czasu na odpowiedź na powtarzające się tematy stwierdziłem, że dobrą praktyką będzie ich spisanie i pogłębianie wiedzy dzięki innym autorom, specjalistą. Osobom, które teraz przysyłają swoje prośby o podpowiedź przesyłam bezpłatnie numery magazynu, w których znajdą odpowiedzi na swoje pytania.
Jest to jedyny obecnie na rynku magazyn o tematyce sportu i biznesu, co możemy w nim znaleźć?
Praktyczną wiedzę do wykorzystania od zaraz, z zakresu zarządzania karierą sportowca, klubu sportowego z dziedzin takich jak marketing sportowy, sponsoring, ekonomia, prawo i wiele innych rzeczy. W magazynie są również działy dedykowane sponsorom w którym dowiedzą się jak współpracować z klubem czy sportowcem i jak można ich lepiej wykorzystać do promocji swojej firmy czy produktów. Opisujemy również przykłady dedykowane samorządowcom oraz zarządcom obiektów sportowych. Praktycznie z każdym numerem pojawiają się nowe rzeczy, autorzy oraz partnerzy.
W przeszłości na polskim rynku były już podobne pisma, co wyróżnia „Sport & Business 360”, jaki jest plan na zjednanie sobie czytelników?
Tak były, natomiast w mojej ocenie różniły się tematycznie. Jeden skupiał się na zarobkach piłkarzy natomiast drugi na zarządzaniu obiektami sportowymi. Nie dziwie się – w tym jest tak naprawdę największy biznes, natomiast SB360 powstał z potrzeby rozwiązania konkretnych problemów z zakresu rozwoju sportu.
Jestem pewny że wysoki poziom merytoryczny z którego każdy zainteresowany czegoś się nauczy jest najlepszym planem na rozwój. Niestety największym problemem jest brak świadomości potrzeby dokształcania się w środowisku sportowym z zakresu zarządzania. Największym dowodem na długofalowość projektu jest współpraca z polskimi kołami naukowymi kierunków związanych z zarządzaniem oraz prawem sportowym. Za parę lat oni będą podejmować ważne decyzję w polskim sporcie. Każdy uczestnik koła naukowego, które się do nas zgłosi dostaje darmową prenumeratę oraz pomoc przy rozwoju organizowanych przez nich konferencji. Największym motorem napędowym rozwoju magazynu będzie uruchomienie portalu internetowego, dzięki któremu SB360 będzie oddziaływać na branże codziennie, a nie jak wygląda to teraz, kilkukrotnie na kwartał. Nie będziemy również zależni od ilości stron w magazynie. Artykuły które obecnie nie mieszą się do kwartalnika będziemy mogli publikować w portalu. Dodatkowo każdy będzie mógł na nim założyć konto i dostać dostęp do dodatkowych treści np. wzory umów sponsorskich, szablony ofert czy raporty branżowe.
Od niedawna nasz portal Sponsoring Sport.pl oraz Magazyn Sport & Business 360 współpracuje ze sobą, możesz krótko opowiedzieć o nawiązanej współpracy?
Wyznaję zasadę, że lepiej współpracować niż konkurować. Sponsoring jest nieodłączną częścią biznesu sportowego. Jestem pewny, że nikt lepiej nie wyczerpie tego tematu niż osoba, która zajmuje się tylko tą kategorią. Cieszę się z tej współpracy ponieważ wpływanie ona na jakość i dodatkowe materiały. Przede wszystkim najwięcej skorzystają czytelnicy portalu i magazynu. Pomysłów skonsumowania współpracy jest wiele i będą one wdrażane na bieżąco.
W tworzonym przez Ciebie kwartalniku poruszane są rożne tematy, zawsze jednak jest też hasło przewodnie numeru, jakich treści mamy się spodziewać w najbliższym czasie?
W pierwszej fazie rozwoju projektu skupiamy się na dość ogólnikowych tematach. Pierwszym był „sponsoring”, drugim „strategia”, trzecim „formy finansowania”. Przed nami jeszcze takie zagadnienia jak „rozwój kariery sportowca”, „współpraca z mediami”, „marketing sportowy”, oraz „dotację”. Wiem, że tematy te są bardzo obszerne i nie będziemy w stanie w jednym numerze wyczerpać tematyki. Natomiast zdaję sobie sprawę, że większa specjalizacja nie sprzyjałaby pozyskiwaniu czytelników i partnerów z wielu odrębnych branż. W kolejnej fazie rozwoju magazynu pogłębiane będą już konkretne zagadnienia tak, aby całkowicie wyczerpać dany temat. Tak jak to robią magazyny poradnikowe np. z branży marketingowej. Przykładowym tytułem takiego wydania mógłby być „jak skutecznie pozyskać sponsora?”, „co jest najważniejsze podczas negocjacji ze sponsorem?”, czy „jak zwiększyć skuteczność obecnych źródeł przychodu”.
Magazyn, fundacja, to główne projekty, które realizujesz, opowiedz, jakie jeszcze masz plany, skąd czerpiesz do ich realizacji motywację?
Przed sobą mam jeszcze aplikację będącą CRMem dla każdego kto zawodowo trenuje i ich trenerów. Będzie to czysto komercyjny projekt. Natomiast w dalszym stopniu będę dążył do zwiększanie oddziaływania na branże zarządzania sportem przez rozwój magazynu, portalu oraz zaszczepianie w niej modeli współpracy ze świata biznesu dające realny zysk. Nie chce wchodzić w szczegóły, mogę zdradzić, że od roku uczę się, testuję i sprawdzam skuteczność tego rozwiązania. Ujrzy on światło dzienne w momencie, którym wydawanie magazynu będzie zabezpieczone 2,3 numeru do przodu.
Co do motywacji. Ciągle szukam nowych motywatorów. Zauważyłem, że wraz z rozwojem każdego projektu potrzebuję innego bodźca motywującego. Obecnie najbardziej stymuluje mnie poznawanie ciekawych osób z branży będącymi potencjalnymi autorami, partnerami czy reklamodawcami magazynu. Zwykła rozmowa przez telefon z ciekawą osobą działa na mnie lepiej niż dobra kawa.
Jesteś bardzo zajętą osobą, realizującą wiele projektów. Ciekawi Nas, czy można zobaczyć Cię jeszcze na bieżniach lekkoatletycznych, czy obecne obowiązki pochłaniają zbyt wiele czasu?
W roli sprintera już nie. Dwa lata temu świadomie podjąłem decyzję o zakończeniu kariery. Do pewnego czasu udawało mi się godzić zawodowe bieganie z zdalnym zarządzaniem projektami, natomiast kiedy przyszło mi wybierać czy inwestować w sport, którym będę mógł się cieszyć przez najbliższe 4 lata a czymś co będę miał na całe życie wybrałem to drugie. Zabawne, że emocje które towarzyszyły mi w sporcie podczas rywalizacji odnajduję w biznesie, dzięki czemu praktycznie nie poczułem braku sportu. Obecnie walczę z wygospodarowaniem czasu na amatorskie treningi.