Jak stanąć przed kamerą i nie zwariować – SB360
Jak stanąć przed kamerą i nie zwariować – to tytuł artykułu o wystąpieniach medialnych stworzony przez Aleksandrę Szutenberg, redaktorkę Polsatu Sport dla Magazynu Sport&Business 360. Zapraszamy do poznania części artykułu.
Każdy człowiek sportu, który zajmuje się nim zawodowo, musi liczyć się z tym, że prędzej czy później może stanąć przed kamerą. Jako że w tej dziedzinie „sława” nie jest celem samym w sobie, a raczej pochodną sukcesów; nieoczekiwanej, spektakularnej wpadki lub po prostu wynika z popularności dyscypliny, bardzo często dzieje się tak, że sportowiec, trener, czy działacz pierwszy raz pojawia się przed kamerą bez jakiegokolwiek przeszkolenia. Wtedy różne dziwne rzeczy mogą się wydarzyć… Ale nie muszą. Oto krótki przewodnik o zachowaniu przed kamerą i współpracy z telewizją.
Kamera może sparaliżować albo obudzić w człowieku „medialne zwierzę”. To znaczy są ludzie, których kamera paraliżuje, ale są też tacy, którzy, gdy tylko zapali się czerwona lampka z napisem REC, potrafią się znakomicie „sprzedać”. Ci drudzy, którzy przed kamerą czują się jak ryba w wodzie, mogą wyłuskać z artykułu pewne przydatne aspekty techniczne podsunięte przez ekspertkę w dziedzinie medialnego coachingu. Dla tych pierwszych jest kilka bardzo dobrych trików i garść wskazówek, co zrobić, żeby stanąć przed kamerą, nie zwariować, a do tego wszystkiego dobrze się zaprezentować.
Kamera nie gryzie, dziennikarze też
Po pierwsze, kamera nie gryzie. To tak pół żartem, pół serio, ale faktycznie jeszcze nigdy żadna kamera nikogo nie zaatakowała. Ktoś może powiedzieć: kamera nie, ale co innego dziennikarz… Zapewniam, że znakomitej większości dziennikarzy nie zależy na „naskakiwaniu” na rozmówców, a przeprowadzeniu ciekawej rozmowy i uzyskaniu interesujących informacji. „Dziennikarz” w przypadku wywiadu telewizyjnego to dla rozmówcy słowo i postać klucz, która znajduje się tam po to, żeby przepytywanemu pomóc i naprowadzić go na przedstawienie siebie, omawianego tematu, swojej historii, czy emocji w ciekawy sposób. To osoba odpowiadająca na pytania jest w tym momencie bohaterem, a przepytujący tylko pośrednikiem między nią, a widzami.
Dziennikarz pomaga rozmówcy w jeszcze jeden sposób. W przypadku każdej rozmowy, wywiadu na żywo, wizyty w studio, czy tak zwanej „setki” rozmówca mówi do dziennikarza i patrząc się na dziennikarza. W tym momencie stres związany ze zwracaniem się do „czarnej dziury” czy „milionów przed telewizorami” można odłożyć na bok. Cała reszta innych dość istotnych aspektów również staje się dużo łatwiejsza.
Spokój i naturalność
- „Najważniejsza jest naturalność i nie zwracanie uwagi na „maszynę” tylko na normalne mówienie do drugiego człowieka. Wtedy w dalszej kolejności można zwrócić uwagę na kilka aspektów technicznych” – tłumaczy trenerka medialna Agnieszka Kanabus-Kuklewicz. – Sprawę zdecydowanie ułatwia zapanowanie nad oddechem. Spokojny oddech sprawi, że tempo mówienia nie będzie zbyt szybkie. Nie należy również bać się chwili ciszy, czy momentu na zastanowienie. Krótkie pauzy w wypowiedzi są bardzo ważne.
Częstym błędem pojawiającym się u ludzi bez przeszkolenia medialnego jest „ykanie, czyli wydawanie z siebie dźwięków typu „yyyy”, czy „eeee” między wyrazami. Temu również w prostu sposób można zapobiec. – „Należy „mówić myślami”, oddzielając myśli od siebie momentami pauzy. Jeśli przerwa jest troszeczkę dłuższa, żadne „yyyy” nie wyrwie się przy zamkniętych ustach” – podpowiada logopedka na co dzień pracująca z dziennikarzami Polsatu Sport, Superstacji i Reczpospolitej.
Zapraszamy do zakupu magazynu, w którym znajduje się cały artykuł – LINK
W artykule znajdują się wypowiedzi Pani Agnieszki Kuklewicz-Kanabus oraz Pana Mariana Kmity którym serdecznie dziękujemy za pomoc w jego realizacji.